Mimo zakazu handlu w niedziele sprzedaż rośnie

Aktualności

Mimo zakazu handlu w niedziele sprzedaż rośnie

Na skutek wprowadzenia zakazu handlu w niedzielę w 2018 r. sklepy w Polsce będą otwarte łącznie o 39 dni krócej niż w roku ubiegłym. W kolejnym roku Polacy będą mieli jeszcze mniej okazji do odwiedzania sklepów.

Handel detaliczny jest jedną z ważniejszych gałęzi gospodarki. Odpowiada za 40,5 proc. polskiego PKB. W sektorze tym pracuje 18 proc. ogółu pracujących Polaków. Zgodnie z danymi GUS sprzedaż detaliczna w marcu była wyższa od lutowej aż o 17,9 proc. W porównaniu do marca 2017 rok jest wzrost o 8,8 proc. – Zmiany w sprzedaży detalicznej są najszybszym wskaźnikiem pokazującym tendencje w wydatkach konsumpcyjnych społeczeństwa. W tej chwili jeszcze trudno powiedzieć, jak zamknięcie sklepów w niedzielę wpłynie na wyniki całego sektora handlu detalicznego w dłuższej perspektywie. Szczególnie ciekawe będą dane za kwiecień, w którym aż trzy niedziele były niedzielami bez handlu – stwierdził Paweł Olkowicz, Ekspert w Biurze Handlu i Usług DNB Bank Polska.

Zdaniem ekspertów DNB pod znakiem zapytania stoją szczególnie wyniki branży FMCG, która stanowi aż 35 proc. sektora handlu detalicznego. Na razie jednak spadku nie widać. Jak pokazują dane GUS sklepy handlujące żywnością, napojami i wyrobami tytoniowymi zanotowały w marcu znaczny wzrost sprzedaży (o 13,8 proc. r/r), co spowodowane było, m.in. przesunięciem zakupów świątecznych na koniec miesiąca, w związku z wcześniejszą datą świąt wielkanocnych. – Kolejnym powodem dla zwiększonej sprzedaży artykułów spożywczych może być tendencja Polaków do dokonywania zakupów na tzw. „wszelki wypadek”. W obawie przed zamkniętymi sklepami w niedziele, niejednokrotnie także tymi osiedlowymi, robią większe niż zazwyczaj zakupy szczególnie w piątki i soboty – dodał Paweł Olkowicz.

Jak wynika z analizy DNB i PwC przeprowadzonej w sześciu krajach (Polska, USA, Wielka Brytania, Niemcy, Francja, Norwegia) rynek sprzedaży detalicznej jest jedną z branż najsilniej sprywatyzowanych. Państwo ma średnio zaledwie 0,38 proc. udziałów w spółkach objętych analizą. Wartość ta waha się od 0,03 proc. w Wielkiej Brytanii do zaledwie 0,92 proc. w Norwegii. W Polsce jest to 0,55 proc., co sprawia, że nie jest poważnym graczem rynkowym w tym sektorze. Wynika to z faktu, że sektor handlu detalicznego nie jest rynkiem o znaczeniu strategicznym, w którym znaczący udział państwa byłby uzasadniony.  Jednocześnie, ze względu na swój bezpośredni wpływ na sytuację konsumentów, odznacza się on możliwie wysokim stopniem wolnej konkurencji, dlatego obecność państwa w spółkach działających w tym sektorze nie jest pożądana.

Również w sferze regulacji państwo ogranicza swoją obecność głównie do ochrony interesów konsumentów. Warto wspomnieć, że w Polsce udział tylko zakupów żywności i napojów bezalkoholowych w wydatkach ogółem gospodarstw domowych stanowi prawie jedną czwartą. Interwencjonizm państwowy ma więc przede wszystkim za zadanie przeciwdziałać nieuczciwym praktykom rynkowym, które miałby negatywny wpływ na sytuację klientów. – Oczywiście państwo wpływa na sytuację rynku handlu detalicznego również w sposób bardziej pośredni, za pomocą środków, które nie są adresowane bezpośrednio do przedsiębiorców działających w tym sektorze. Doskonałym przykładem tego typu mechanizmu jest program „Rodzina 500 plus”, którego cele mają charakter czysto społeczny, a który w praktyce wpływa na popyt konsumpcyjny i wyniki sprzedażowe firm handlowych – powiedział Paweł Olkowicz.

Foto: Pixabay